Ostatni majowy weekend miał być spontanicznym wyjazdem na ryby a był nie lada wyzwaniem. Po pierwsze pogoda, która dała się we znaki - silny wiatr stawiał opory podczas lokalizacji miejscówek. A po drugie one - waleczne karpie wpływające między konary zatopionych drzew!
....Ale od początku. Wypatrywałem miejsc gdzie widoczne były ślady karpi, docelowo kończąc poszukiwania na sprawdzonych starych miejscówkach. Po zacumowaniu łodzi i przygotowaniu zestawów nastał zmrok, więc zabrałem się za wywózkę. Na lewej wędce wylądował klasycznie Squid Scopex pojedyncza tonąca 24mm a na prawej Kukurajza 24mm podbita pop-up 16mm. Na efekty nie trzeba było długo czekać. O 2:00 w nocy usłyszałem pierwszy wydźwięk sygnalizatora. Dopłynąłem do ryby i wszystko szło pięknie dopóki nie pękł mi podbierak, podczas wyciągania z wody jak się później okazało osiemnastokilogramowego karpia - mojego nowego PB na wodach PZW.
Kolejnego dnia wiatr ucichł, dając mi możliwość przewiezienia zestawów i donęcenia. Dochodziła północ, kiedy obudził mnie deszcz i fale co raz mocniej obijające się o kadłub łodzi. Słuchałem spadających kropli kontemplując o pakowaniu przemoczonych rzeczy do auta gdy nagle... branie! Dziesięciokilogramowy karp wylądował na mojej macie. Godzinę później, próbując zasnąć, jeszcze raz sygnalizator zrywa mnie na równe nogi. Czułem, że tej rybie krzepy nie brakuje. Nie myliłem się, karp 21kg ustanowił moje nowe PB! Marzenie podczas jednej zasiadki. Gdy rybę wkładałem do slinga pojawiło się kolejne branie i kolejny tym razem jedenastokilogramowy karp. Byłem już bardzo zmęczony ale jednocześnie bardzo szczęśliwy. Wybiła godzina 6:00, zrobiło się widno i zacząłem się pakować aż do dźwięku sygnalizatora. To był odjazd jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Ryba wpływała między grążele i drzewa utrudniając hol. W końcu karp poddał się i wylądował w podbieraku. Aż łezka w oku się kręci gdy sobie przypomnę ten widok.... Waga pokazała 27kg! PB zostało pobite po raz trzeci na jednej zasiadce.